Stambuł –  miasto turystów, wielkich świątyń, wody i tureckiej kultury. 

Kiedy w nocy wychodzisz z metra w dzielnicy Stambułu, jesteś zaskoczony ilością ludzi, która się pojawia na ulicach. Kolory, zapachy, odgłosy, nawoływania, stoliki restauracyjne, mnogość produktów, podświetleń i pełno kotów. Tak w skrócie można opisać Stambuł. 

Nocą miasto tętni życiem. Ludzie tu muszą kochać innych ludzi!


Do rzeczywistości Tureckiej trzeba się przyzwyczaić jak do chaosu, który z każdej strony może cię zaskoczyć. W tym mieście ciągle spotykasz kogoś, kto do ciebie mówi, kto zaprasza cię do środka, pyta się o twoje pochodzenie.

Na początku ten chaos Cię zaskakuje, jest jak tornado zdarzeń, których nie da się uporządkować, ale później następuje rozszerzenie i ty też stajesz się tym chaosem. Tańczysz z tym. Płyniesz z nurtem, siadasz gdzie popadnie, pijesz herbatę, rozmawiasz z wszystkimi i nagle okazuje się, że wszystko co się dzieje, jest bardzo proste, tylko inne i cały czas w ruchu. 

Film Stambuł 2023


Pierwszego dnia naszej wyprawy cały dzień spędziłyśmy na mieście. Trzydzieści sześć stopni i słońce, ale dużo wiatru, zatrzymań w naturze, odpoczynku w największych budowlach sakralnych Stambułu – Meczetach. 


Nowy Meczet 

Zaczęłyśmy od tego najbardziej w centrum. To było moje pierwsze spotkanie z tureckim meczetem, więc całkowicie nie wiedziałam czego się spodziewać.  Przy mijaniu pierwszej bramy z pięknymi zdobionymi drzwiami, trzeba było założyć na głowę chustę, okryć ramiona i nogi, jeśli nie były wcześniej zakryte. Mężczyźni, wg. znaków nie powinni wchodzić do meczetu w krótkich spodenkach, ich reszta ciała Allacha nie rozprasza. 😛 Przy pierwszym wejściu wchodzi się na pięknie zdobiony kamiennymi mozaikami atrium/dziedziniec. Na nim zazwyczaj stoi bogato zdobiona wielokątna kolumna, przy której ludzie obmywają swoje nogi, aby wejść do meczetu w czystości. 


Razem z Ewą przed wejściem zostałyśmy zatrzymane przez strażnika świątyni. Wyjaśnił nam, że to czas modlitwy, więc z uśmiechem odparłam, że chcemy się modlić.  Pewna kobieta, która też wchodziła do świątyni usłyszała nasze słowa i zgarnęła nas ze sobą, do części kobiecej meczetu. Wyjaśniła nam, że w progu trzeba ściągnąć buty i mężczyzna, który nas wpuścił, kazał nam się dodatkowo okryć specjalną płachtą z długimi rękawami, krojem przypominającym długi szlafrok.  Tak zawinięta w chustę na głowie, w długiej spódnicy, dodatkowo zawinięta togą, usiadłam na wykładzinie, która ciągnęła się po lewej stronie, w części wydzielonej dla kobiet. Cóż, pierwsze co sobie pomyślałam, to że jest mi zdecydowanie za gorąco na modlitwę! 😄

Było tam wiele kobiet arabskich, okrytych od stup do głów, a także małe dziewczynki i garstka turystów. Nasza przestrzeń oddzielona była od przestrzeni męskiej drewnianą kratką, więc ciężko było zobaczyć co dzieje się w centrum meczetu. Tam mężczyźni pod półkolistą zdobioną kopułą, zajęli już swoje miejsca na dywanach i po chwili rozpoczęła się „Namaz” – muzułmańska rytualna modlitwa, będąca jedną z pięciu obowiązkowych modlitw codziennych każdego muzułmanina. 


Mężczyzna donośnym głosem wołał do wiernych, a oni słuchali i zatapiali się w sobie. Ponieważ ja zamiast zatapiać się w sobie, już zaczynałam się powoli topić, wyszłam z głównego budynku meczetu, z powrotem na dziedziniec i tam na dywanie w większym przewiewie, usiadłam do swojej medytacji, zastygając w swojej wewnętrznej ciszy. Siedziałabym dłużej, ale gdy Ewa po 15-20 minutach dołączyła do mnie, strażnik kazał nam się przenieść na inną część dziedzińca, tą przeznaczoną dla kobiet, i już mi się odechciało dalszego spędzania tam czasu. 


Później dotarłyśmy do największego parku w mieście „Gülhane Park”, który przylegał do zespołu pałacowego Topkapi, gdzie mogłyśmy swobodnie odpocząć na trawie w towarzystwie wielu wiekowych platanów. 


Po całym dniu chodzenia i doświadczania tureckich Meczetów, miałam w sobie takie poczucie, że świątynie dawnego Konstantynopolu specjalne są takie wielkie, żeby zawstydzić człowieka i pokazać mu jaki jest mały, drobny i niegodny w porównaniu do bogato zdobionej stabilnej konstrukcji Meczetu. Jego zdobień, harmonii i doskonałości.

Jednocześnie, nie mogłam wyjść z podziwu, jak duchowe projekty, są w stanie zjednoczyć ludzi, aby zbudować niesamowite sklepienia Hagi Sophii – najważniejszego dzieła architektury bizantyjskiej, o którym uczyłam się na studiach archeologicznych. 


Myślę, że właśnie to poczucie, niesamowitych możliwości, wspólnych wielkich kreacji w imię ducha, zabrałam ze sobą do domu po wizycie w Stambule. Ale oczywiście o wiele, wiele więcej.  Ale o tym opowiem w kolejnym wpisie. 😉


Na zdjęciach Meczety Stambułu – Nowy Meczet, Błękitny Meczet, Meczet Hagia Sophia, oraz piękny Gülhane Park. Wszystkie te atrakcje miasta zwiedzicie bez dodatkowych opłat.

A tu cała reszta 🙂