Kolekcjonuj momenty, nie rzeczy!

Tym razem byliśmy wspólnie w Austrii, śpiewaliśmy na ulicy, jedliśmy wiedeńskie specjały, ciesząc się swoim świadomym towarzystwem.

Ale zacznijmy od początku!

Zobaczyłam ogłoszenie na temat tworzenia nowego duchowego festiwalu artystycznego w Wiedniu. Jeszcze tego samego dnia kupiłam bilety na samolot, bez żadnych dodatkowych szczegółów. Czasem jedno zdanie w ogłoszeniu, potrafi cię porwać tak bardzo, że doskonale wiesz, że chodzi o Ciebie.

Ryanair z wyprzedzeniem miesięcznym, czy dwumiesięcznym, oferuje swoim klientom świetne ceny biletów do Wiednia z Warszawy – 150/200/250zł w jedną stronę – to naprawdę czasem mniej niż pociąg. Wszystkie daty i połączenia znajdziesz TU: https://www.ryanair.com/pl/

Dlatego weekend w Wiedniu, mieście niesamowicie romantycznym, w którym kiedyś, dawno temu, spędzałam swoją podróż poślubną, staje się magicznie dostępny dla wszystkich posiadających dowód osobisty.

Miejsce, w którym się zatrzymaliśmy było bajeczne. Znalazłam je na bookingu i serdecznie polecam, bo doskonale się w nim spędzało czas. Więcej zdjęć tego miejsca znajdziesz TU: https://www.airbnb.pl/rooms/929720355265947878?guests=1&adults=1&s=67&unique_share_id=a3ceb77e-281b-4f34-91c2-51de7e3c1427

Kiedy gdzieś jadę z fajną ekipą, potrzebuję kuchni, bo bez możliwości zrobienia herbaty nie jadę, przestrzeni wspólnych i balkonu z widokiem na wiewiórki, jeśli się da. 🙂 Ta miejscówka oferowała też piękny design w bardzo dogodnym komunikacyjnie miejscu. (Z lotniska jedzie tam pociąg S7 do stacji tramwajowej i później tym jednym tramwajem dojeżdżasz na miejsce. Sto metrów od mieszkania jest tam też UBAN czyli tutejsze metro, którym w 10-12 minut dojedziesz do centrum)

Przemieszczając się po Wiedniu, warto zainwestować w bilet całodzienny, lub kilkudzienny. Bilet jednorazowy kosztuje 2,60 euro (11,32zł), a całodzienny bez limitów przejazdów 8 euro. Kiedy jesteś na lotnisku, wybierz czerwony pociąg, bo on kosztuje tylko 4,80 euro (34zł), za ten który jest najbardziej reklamowany, zapłacisz conajmniej dwa razy więcej 🙂 Pociąg S7 odjeżdża z peronu pierwszego. 😉

Generalnie super rozwiązanie podarował nam portal google, w którym od jakiegoś czasu można wyznaczyć na mapie trasę docelową, wpisując cel podróży i jej koniec, klikacie – wyznacz trasę – i dzieje się magia. Na początku google pokazuje trasę samochodową, ale po przekliknięciu na ikonkę tramwaju, dostaniecie gotową propozycję najszybszego dojazdu transportem publicznym. W jaki tramwaj wsiąść w chwili kiedy potrzebujecie wsiąść, gdzie się przesiąść, jakim kolejnym środkiem transportu najlepiej jechać, wszystkie te informacje dostajecie na gotowo. W jakich niesamowicie wspaniałych czasach żyjemy!

Metro dojeżdża w Wiedniu do centralnego punktu starego miasta, czyli do Stephansplatz i już, jesteś na miejscu i upajasz się tutejszą kulturą, piękną starówką, ogrodami, wspaniałą klimatyczną kuchnią, spacerami wzdłuż rzeki.

LINK DO LOKALIZACJI https://maps.app.goo.gl/n1sGcDnS1Pg1WdJW7

Kiedy wyszliśmy z metra i trafiliśmy na ten główny plac, to był szok! Tak zaaferowani swoim towarzystwem, nawet nie zauważyliśmy, że właśnie dotarliśmy na miejsce. A tu wyłaniają się przepiękne stare katedry, dorodne wysokie kamienice, brukowana alejka bez samochodów i wiele uroczych zakamarków w samym środku wielkiego miasta. Sławetne kabarety!

Było nam tak dobrze, że taniec i wspólny śpiew pomiędzy budynkami, to była tylko kwestia czasu. 🙂

Szukając kuchni regionalnej, trafiliśmy do fantastycznej knajpki – Wiener Küche.

https://maps.app.goo.gl/jPfwxvurvZLUaeBy7

Winner Sznycel i sałatka ziemniaczana

W każdej uroczej restauracji, którą odwiedziliśmy w Wiedniu, oprócz głównej głośnej sali, zawsze była schowana kolejna, mniejsza i cichsza. Szukajcie ich, do skutku. Czasem warto się otoczyć tylko swoją energią 🙂 Jedzenie wyborne, choć wegetarianie i weganie, nie mają zbyt wielkiego wyboru. Za to Wiedeński „Winner Sznycel” zawsze ma wzięcie. Sławna jest sałatka ziemniaczana, chrzan z kiełbaską, a dla smakoszy kuchni wiedeńskiej – warto spróbować Frittatensuppe – czyli rosół z ciętym naleśnikiem zamiast makaronu.

Oczywiście warto też spróbować wiedeńskiego piwa, podanego w kuflu. Ja też polecam smażony ser, który jest fajną opcją zamienną dla mięsa. Zdziwiło mnie w kuchni wiedeńskiej, że ta najbardziej tradycyjna, bywa uboga w warzywa. Co dla wegetarianki nie jest zbyt dobrą wiadomością. Za to dość szybko można docenić polską kuchnię, za wszechstronność menu i za to, że zawsze znajdzie się w restauracji sałatka, czy możliwość zamówienia gotowanych warzyw. Viva la Polonia ;P

Kiedy już w końcu porządnie się najedliśmy i naspacerowaliśmy, mieliśmy okazję dołączyć do próby przed muzycznym eventem, który miał się odbyć następnego dnia. Po dwugodzinnym spóźnieniu ( z powodu zbyt dobrego czasu na balkonie, żeby się spieszyć) dotarliśmy do magicznego miejsca, które prowadzi Otmar Kasner, czyli CreationSpace, na ulicy Absberggasse 31/10. Otmar zrzesza ludzi kreatywnych, którzy tworzą projekty muzyczne, ma cudowne serce i piękną świadomość, także warto się do niego uśmiechać.

Kiedy przyszliśmy na miejsce, troszeczkę się pogubiliśmy na klatce schodowej. Nie było to takie oczywiste, że ktoś wciąż tam na nas czeka, ale ochoczo wyruszyliśmy to sprawdzić. Jeżdżąc windą po kilku piętrach, w końcu udało nam się znaleźć w budynku żywego człowieka, w dodatku okazało się, że to partnerka Otmara i po chwili naszym oczom ukazała się artystyczna pracowania muzyczna, z kilkoma przeszklonymi pomieszczeniami i dużym stołem przy części kuchennej. Za to w miękkiej części „Jam session” nasz drogi muzyk z Izraela Amir, właśnie kończył próbę.

Z wielką radością dołączyliśmy do kręgu swobodnego wyśpiewywania siebie i to było doprawdy fantastyczne doświadczenie. Amir grał na perkusji i bębnach, oraz instrumencie strunowym, którego nie potrafię nazwać, jego córka na gitarze, Kamilka wyciągnęła swoją gitarę, a reszta dogorywała śpiewem. Tak rozśpiewani i rozkręceni na maksa, wróciliśmy do naszej przestrzeni, żeby jeszcze do późnych godzin nocnych śmiać się w głos. Wielka Wdzięczność za to doświadczenie.

Kolejnego dnia zwiedziliśmy artystyczną część Wiednia, czyli sławny, nieidealny, ale za to kolorowy i artystyczny HUNDERTWASSERHAUS – zdjęcia i historię tego domu zobaczycie TUTAJ.

Za to w godzinach wieczornych wyruszyliśmy na prawdziwą ucztę zmysłów.

Amir, Verena, Daniela i Julia przygotowali dla nas spektakularny czas w tańcu i w muzyce w Vitaly Base. Serdecznie polecam to miejsce, które tworzy niebanalne eventy dla świadomych twórców.

Wyobraźcie to sobie, cały pokój otwartych ludzi, którzy dostrajają się do siebie, do swojego autentycznego ja jestem i tańczą, śmieją się, słuchają czułego głosu Amira i znowu tańczą.

Mieliśmy też okazję świętować urodziny Cory, cudownej malarki, która przyjechała z Niemiec, a z którą poznałyśmy się na jednej z moich francuskich wypraw.

Wydarzenie było niezwykle sensualne, wypełnione przepięknymi spotkaniami świadomych twórców swojej rzeczywistości. Obecność każdego miała wielkie znaczenie.

Tym bardziej miło nam było spotkać się tam kolejnego dnia, na omawianie i tworzenie nowego festiwalu muzyczno-teatralnego, który będziemy organizować już pod koniec sierpnia w Polsce.

Przygotowania ruszyły, energie działają, a wszyscy, którzy tam dotarli są na to gotowi. Wow! Dla mnie to totalnie niesamowite 🙂

Ach, cóż to był za wyjazd! I jaka wdzięczność dla każdego, kto miał okazję bawić się tam z nami! Dziękuję cudowni podróżnicy 🙂

Na koniec zapraszam was na radosny film, oddający nasz nastój, którym otoczyliśmy się w Wiedniu.

Do zobaczenia, przy okazji kolejnej przygody!

Ahoj!