Byłam w niezwykłym miejscu. Zieleniło się i rozkwitało dookoła. Ptaki wznosiły ćwierkaniem radość do nieba, a korzenie roślin głęboko uziemiały się wraz z odżywczą wodą. Każdy miał swoje miejsce i każdy mógł się tam odnaleźć.

Ryby przecinały wodę żywo, a żółw pomiędzy nimi bawił się w pływanie. Z dziur wystawały niesfornie rozłożyste palmy, a dookoła inne drzewa ozdabiały wszystko milionem zielonych liści i każdy był niepowtarzalny. Potoki spływały ciągle tak samo roznosząc łagodne szmery po okolicach. I nawet ludzie nie przeszkadzali tej żywej świątyni.

Chciało by się mieć takie ogrody botaniczne na wyciągnięcie ręki, na mrugnięcie okiem, ale obraz i żywa energia tego miejsca też wystarcza, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas, aż do następnych odwiedzin w Cluj-Napoca.