Zawsze byłam zbyt uparta, zbyt dumna, zbyt zawzięta. Wszystko oczywiście było takie jak wybrałam, ale w tej drodze do dotarcia do swoich lęków, wiele osób krzywdziłam swoją doskonałością jednej prawdy. Byłam jak najlepszy detektyw, który chciał udowodnić wszystkim, że jest tylko jedna prawda i to właśnie ja ją reprezentuję. Pomagała mi w tym bystrość umysłu i doskonała intuicja. Potrafiłam argumentami, a czasem podstępem zagonić ofiarę w kąt i tam udowodnić jej jak bardzo się myli. Często do granic przyzwoitości, na siłę, otwierałam przed ludźmi to czego nie chcieli widzieć. I wtedy oni pękali, rozpadali się w swoich ruinach kłamstw, a ja w głębi triumfowałam jak największy zwycięzca. Tak było. Tak się działo przez wiele lat, bo wydawało mi się wtedy, że jest tylko jedna PRAWDA na każdy temat i jej należy się trzymać.

Tak samo przede mną i po mnie wielu dyktatorów, którzy uważali tak jak ja, dowodzili swojej najwyższej prawdy, nie zważając na konsekwencje. Mogli zrujnować swoje rodziny, przyjaciół, zabić całe narody w podążając za swoją jedyną prawdą. Mogli zrujnować siebie do cna, ale i tak nie odpuszczali, bo umysł, podpowiadał im że mają RACJĘ.

Już wcześniej dostrzegłam, że to była iluzja, a najbardziej uwalniająca prawda jest właśnie ta, że istnieje wiele prawd.

Jednak teraz kiedy zaczęłam dostrzegać inne wymiary, to się zrobiło tak bardzo proste i przejrzyste.

Wyobraźmy sobie dwie siostry, jedna jest otwarta na odczuwanie, a jedna zamknięta. Mieszkają ze sobą w jednym domu, mają wspólnych rodziców, znajomych, przebywają w tej samej energii. Jedna widzi duchy i rozmawia z nimi, dla drugiej one nie istnieją. Jedna da sobie rękę uciąć, że są duchy, druga będzie szła w zaparte, że siostra jest wariatką, bo duchów nie ma. Dochodzimy do muru, dla umysłu ktoś powinien rozstrzygnąć, która siostra mówi prawdę, a która oszukuje. Jednak obie siostry mają swoją prawdę, najbardziej prawdziwą z możliwych, bo prawdziwą dla nich samych. Kreują swoje życie tak jak chcą i rzeczywiście dla jednej świat jest pełen kreacji dusz, których już nie ma, dla drugiej to zupełnie nie istnieje. Każda z nich ma swoją prawdę na ten temat i prawda każdej jest na równi prawdziwa. Nie ma tu konfliktu. Obie mówią prawdę na temat swojego świata, żaden nie jest lepszy lub gorszy. Po prostu żyją na innych wymiarach świata.

Kiedy zaczynamy się otwierać na prawdę, na siebie, na wolność i miłość, kiedy wybieramy przebudzenie naszej świadomości wszystko się dla nas zmienia. Zaczynamy wchodzić na inne wymiary świata. Przestaje on już być grą umysłu, urywamy się z podążania za zbiorową świadomością, zaczynamy odbijać wszystko od siebie. Wtedy świat się zmienia, widzimy inny jego wymiar. Nagle wszystko staje się bardziej żywe, dostrzegamy wewnętrzne piękno każdej istoty, wszystko emanuje energią. Widzimy te same rzeczy w zupełnie inny sposób niż osoby, które trwają w zbiorowej świadomości. Otwieramy się dalej i dalej, wszystko jest bardziej i głębiej, dostrzegamy piękno i miłość we wszystkim, nawet w brzydocie, w krzywdzie, w zdradzie. My się zmieniamy i świat zmienia się razem z nami, ale dla innych ten świat jest taki sam, jak na początku naszej drogi. Kiedy my wchodzimy na kolejne wymiary odczuwania świata, niektórzy nasi znajomi nie widzą tego co my. Wtedy trzeba z godnością pokłonić się wszystkim, którzy wybierają inaczej, oddać im honor za to że idą swoją własną drogą i pójść dalej, już bez nich.

Duchowość ma wiele wymiarów, tysiące. Każdy z nich otwiera nowe postrzeganie na kolejną i kolejną część naszego życia. Przechodząc dalej, wiemy już, że nie wszyscy są tacy jak my, inni mają swoje prawdy, które dla nich są tak samo prawdziwe, jak nasze prawdy. Każdy wybiera po swojemu, bo każdy jest wolny. A każdy świadomie wolny człowiek, szanuje wolność drugiego człowieka.

Dochodzimy do momentu, gdzie widzimy jak na dłoni, że jest wiele prawd. Jedni mogą nie jeść przez dwa lata czując się świetnie, inni umierają z głodu na drugiej półkuli. Jedni widzą duchy, kosmitów, rozmawiają z Aniołami, inni widzą swoją religię, w którą wierzą i która jest tak samo prawdziwa i potrafi tak samo czynić cuda. Są ludzie, którzy podróżują między wymiarami, widzą jednorożce, smoki, dla innych to się dzieje tylko w książkach fantasy. Nasza kreacja jest nieograniczona, nasze wymiary są nami, możemy łączyć się świadomością z innymi w wymiarze fizycznym, ale nasze ograniczenia z jednego wymiaru w pewnym momencie przestają nas dotyczyć. Możemy wtedy skakać między wymiarami i wybierać to, co jest dla nas najlepsze i mieć swoją własną prawdę w samopoznaniu.

Można próbować tłumaczyć światu swoją prawdę, ale jeśli ktoś się na nią nie otworzy, nigdy jej nie dostrzeże. Można widzieć smoki, ale jeśli ktoś nie dotarł do tego wymiaru,za nic ich nie zobaczy. Oczywiście istnieją sztuczki, narkotyki, zioła. Szamanie wykorzystywali je przez miliony lat, żeby wejść w inny wymiar postrzegania, tylko że po jakimś czasie te drzwi do wymiarów znikały wraz ze znikaniem narkotyku. Ciągle możemy doświadczyć ayahuaski i wejść na chwilę w inny wymiar. Tylko że w wysokiej świadomości drzwi zawsze są otwarte i każdy wymiar przechodzi przez Mistrza, jeśli ten tak wybierze. Jest to kolejna faza wolności, ale prawdziwa tylko dla tych, którzy tam doszli, dla wszystkich innych to będą bujdy na resorach. I to jest OK.

Oświecamy się dla siebie, nie dla przyjaciół i rodziny, nie dla swoich dzieci i całego świata. Nasze kreacje są dla nas. Zawsze miło otaczać się ludźmi, którzy widzą i czują to co my, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę przymusowego postoju. Chyba że tak wybieracie. Nasz wzrost i tak odbija się na losach świata, a to kim się stajemy jest najlepszym przykładem dla wszystkich wokół, niczego nikomu nie musimy udowadniać i to jest piękne.

To, że mamy wiele prawd jest naprawdę OK. To jest wolność, o którą zawsze nam chodziło, korzystajmy z niej z miłością, najlepiej jak potrafimy. Dla siebie, nie dla innych. Dla siebie.

I tak to jest… 

AN