Nic tak nie przybliża nas do samorealizacji i szczęścia jak miłość do samego siebie.

Niesamowita zamiana świadomości następuje, kiedy zaczynamy być Panem samego siebie. Porzucamy iluzję w której trwaliśmy całe życie, która mówiła że coś z zewnątrz jest nam potrzebne do szczęścia. Bo to nie jest prawda. Porzucamy iluzję, że ktoś nam coś zrobił, skrzywdził nas lub nadal krzywdzi i dlatego nie możemy być szczęśliwi. To nie jest prawda. Tak jest po prosu łatwiej, łatwiej obwiniać innych, niż wziąć odpowiedzialność za swoje kreacje. Łatwiej skarżyć się na los, żeby ktoś zwrócił na nas uwagę i dostrzegł nas przez chwilę w cierpieniu. Dał nam trochę energii. Jednak to bardzo ulotne.
Chcemy miłości, chcemy pieniędzy, wolności, podziwu, a tak naprawdę nigdy tego nie dostaniemy w pełni, jeśli nie pokochamy samego siebie. Kiedy uda się to człowiekowi osiągnąć, wszystko inne przychodzi do niego jak przyciągane magnesem, bo czuje się tego godny. Tak działa nowa energia.

Jak to się przejawiło w moim życiu

Najpierw zrozumiałam pełnię wszystkiego co mnie w życiu spotkało. Dostrzegłam dynamikę energii, która przejawiała się wtedy „złymi' doświadczeniami. Zrozumiałam, że na wszystko sama pozwoliłam, wszystko sama wybrałam i moi najwięksi wrogowie okazali największą miłość do mnie, żeby dać mi niezwykłe intensywne lekcje siebie samej. Oni to zrobili z miłości, tak dogadaliśmy się zanim jeszcze moja dusza wcieliła się na ziemi. To było piękne poświęcenie pełne godności i miłości. To była nauka dla każdego z nas. Kiedy to zrozumiałam, przestałam widzieć dobro i zło. Od tego momentu wszystko co przychodziło do mojego życia było dobre, było moją i tylko moją kreacją, było zgodnie z największą prawdą budzącej się świadomości – że wszystko jest dobre w całym stworzeniu.

Kiedy uświadomiłam sobie, że mężczyzna i miłość, na którą się czeka to tylko iluzja, znowu wszystko w moim życiu się zmieniło. Cały świat stanął na głowie. Zakochałam się. Zakochałam się w sobie, zostawiając wszystko inne za sobą, poczułam się tak jak zawsze, gdy doświadczałam wielkiej miłości. Motyle w brzuchu, ogromna ilość energii, wrażenie że mogę zrobić, czy osiągnąć wszystko, bez ograniczeń. Czułam ogromną radość z przebywania tylko ze sobą i radość z robienia tego co lubię robić – ze śpiewania, tańczenia, malowania, jedzenia, tworzenia. Zaczęłam z zachwytem patrzeć w lustro, rozpieszczać siebie, kupować sobie prezenty. Ach!

Kiedyś myślałam, że ten etap mam już dawno za sobą,  etap miłości do siebie. Zawsze akceptowałam swoją niewiedzę, nawet jeśli wychodziłam na śmieszną, nigdy nie bałam się  pytać. Nigdy nie goniłam za modą, nie udawałam lepszej niż jestem, rzadko kłamałam. Jednak nie widziałam się w wielkich projektach, całkowita transparentność mnie przerażała, jak powiedzieć obcej osobie, że jest się mistrzem, że czuje się energie itd. Teraz zupełnie nie mam z tym problemu. Teraz kocham siebie bezwarunkowo. To jest piękne.

Każdy z nas jest pięknem. Ważne żeby nie szukać go wiecznie na zewnątrz, tylko dostrzec go w środku siebie i z siebie promieniować na wszystko co się dzieje wokół.

Jak pokochać Siebie

Aby zgłębić miłość do siebie nie szukajmy w tym co nas rozświetla i w tym co nas cieszy, bo słońce zawsze odbija światło i tworzy krajobrazy z wszystkiego co napotka na swojej drodze, szukajmy w ciemności, tam gdzie nie ma nic poza czernią, tam gdzie nie istnieje już nic poza prawdą. W ciemną noc, kiedy nie ma słońca, świeci tylko to co prawdziwe, cała reszta znika i nie istnieje.

Szukajcie swojej miłości w ciemności, tam ukryte są prawdziwe skarby, dla waszej duszy. Szukajcie miłości w nienawiści, w lękach, rozkładajcie je na czynniki pierwsze i dostrzegajcie prawdziwą istotę wszystkiego, pamiętając, że to wszystko jesteście WY. Szukajcie swojej miłości w krzywdach, które wam się przytrafiły i rozwijajcie te historie jak dywan, żeby dojść do samego końca i zrozumieć, że cały ten karmazynowy dywan to była wasza droga do swojej miłości. Kiedy rozwiniecie swoje wszystkie ciemności, kiedy zrozumiecie ich prawdziwą pierwotną przyczynę, wszystko zniknie i zostanie wam już tylko miłość. Nieznęcona przeszłością, ani przyszłością.

Miłość nie ocenia, nie można jej zgasić, nie jest zazdrosna, nie da się jej zasmucić, czy umniejszyć. Często mówiłam „kocham” w moim życiu, ale dopiero kiedy naprawdę pokochałam siebie, zrozumiałam to słowo w pełni i energię jaką niesie.

Kiedy dostrzeżemy, że wszystko co się wydarzyło w naszym życiu to byliśmy MY, nikogo się nie oskarża, akceptuje się swoją kreację i idzie się dalej. Z miłością.

Miłość to otwarcie

Kiedy kochamy samego siebie, następuje niesamowite otwarcie na swoje potencjały. Wszystkie nasze talenty wychodzą nagle na powierzchnię i widzimy siebie na nowo, wielowymiarowo, widząc swoje potencjały na horyzoncie. To jest piękne.

Wszystko co tworzymy jest wspaniałe dla nas i nas zachwyca, a kiedy energia zachwytu pojawia się przy kreacji, zachwyca automatycznie innych. Bez żadnych starań, bez reklamy, po prostu ludzie to czują. Czują miłość. Po to przyszli na ten świat i to ich przyciąga. Każdy chce miłości i wolności bez wyjątku. Wystarczy ją sobie dać i trwać w niej. Później dzieją się cuda wianki.

AN

* ilustracją do artykułu jest obraz Huberta Lasockiego, obraz Miłości *